poniedziałek, 29 listopada 2010

Logiczny paradoks "nikogo"

- Cześć, kim jesteś - mówi dzieczyna do chłopaka
- Ja jestem nikim, nie ma mnie tu
- Ach nikim, sorry że nie zauważyłam

Kosteczka


Cube
Wielki labirynt z nieskończoną ilością sześciennych pokoi, dużo dziwnych wskazówek i trudnych zagadek do rozwiązania. Pomieszczenia są pełne pułapek, możesz przypadkiem powiedzieć coś za głośno, wtedy spadnie na ciebie gilotyna i utnie ci głowę. Nikt nie wie, kto stworzył kostkę, być może to jakaś gra. Ja wiem jedno, od dłuższego czasu znajduje się w jednym z pokoi a winda wciąż ściąga mnie w dół. Nie mogę odczytać napisu na czerwonej ścianie, litery są zbyt niewyraźne. Gdyby mi się udało być może odwróciłbym ten proces, cofnął czas i udał się inną drogą. Minąłbym kolce, które uszkodziły mi serce. Oddycham ciężko, coraz ciężej a winda wciąż spada w jakąś otchłań...  

niedziela, 28 listopada 2010

Zakochanie a robienie kupy

 MIŁOŚĆ

"Charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie, pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu miłości osoba zakochana cierpi.

Stan zakochania wiąże się z podwyższonym poziomem fenyloetyloaminy (PEA) i dopaminy, powstaniem nowych pętli neuronalnych oraz reakcjami fizjologicznymi na osobę, w której jesteśmy zakochani takimi jak pocenie się dłoni, przyśpieszone bicie serca (wynik działania adrenaliny). Te same reakcje wywołuje strach i stres. W nieco ponad połowie przypadków poziomy hormonów wracają do normy w ciągu 3-8 lat (choć mogą również wcześniej) od momentu podwyższenia. W pozostałych przypadkach pojawia się nowy stan równowagi, za który odpowiada dopamina i serotonina, a który można określić jako przywiązanie
."
 
www.wikipedia.pl

To prawie jak robienie kupy, rzecz jasna nie twierdzę, że wypróżnianie się jest rozkoszą. Zastanawiam się tylko jakie procesy temu towarzyszą zauważyliście, przecież że siedzący na sedesie przyjmuje postawę myśliciela. Z badań wynika, że gdyby człowiek nie wydalał czytałby o 20% mniej. Wypróżnianiu się towarzyszy nierozerwalnie dość charakterystyczny zapach, ma on właściwości odużające. Codzienne wdychanie oparów z odbytu zmniejsza zapotrzebowanie na narkotyki, a także ma działanie terapeutyczne. Robienie kupy jest zdrowe, pozwala mniejszyć stres.





Syzyfowa Praca

Czy pisanie magisterskiej pracy musi być takie trudne. Oczywiście że : tak. Wtaczam kolejny misternie i w trudach napisany fragment mojej twórczości na szczyt poufałości, po czym zwijam go w kłębek. I tak stacza się kula gniecionego tekstu wprost do kosza. Moja kara jest straszliwa, ponieważ praca będzie trwała całe wieki, aż do końca świata. Koniec świata nastąpi w czerwcu kiedy to trzej Aniołowie Apokalipsy przebiją moją pracę gorącymi włóczniami pytań. 

Kyrie Eleison !

środa, 24 listopada 2010

Seminarium

Godzina dwunasta. Seminarium. Wysoka frekwencja jak zwykle, w porywach chwilami nawet do dwóch ludzi na tydzień. „Witam państwa” – odzywa się basistym głosem długowłosy jegomość siedzący na końcu owalnego stołu. Lekki, jakby nieśmiały uśmiech rysuje się na jego szczupłej twarzy, – „Więc co Pan ma mi dziś do powiedzenia.” Przemówił. Lekko zdumiony budzę z letargu, czyżby to mnie właśnie o mnie chodziło, przecież miałem być na końcu! Panna Mierzejska trąca mnie swym bystrym spojrzeniem, i czuje się wręcz oślepiony blaskiem światła odbitym od grubych soczewek jej binokli.
Tak to muszę być ja, wypadałoby coś powiedzieć. Zaczynam mówić i nagle robi się dziwne, jakaś siła zaczyna zalewać małe pomieszczenie. Szyby nagle pękają, a do wnętrza pokoiku wskakują wojowniczy Mohikanie. Zaczynają grać na bębnach i głośno ryczeć, jedni strzelają z łuku, drudzy tańczą przy właśnie rozpalonym ognisku. Robi się bardzo głośno, krzyczę do człowieka naprzeciw mnie, ale chyba mnie nie słyszy. Jest po prostu za głośno. Do tego syreny czerwonych samochodów, które nie wiadomo, w jakim celu, w trakcie tak ważnego spotkania zaczęły sobie parkować tuż obok nas. Kawaleria uzbrojona w bagnety, zaczyna mierzyć w stronę dzikusów, zaraz oddadzą strzał, zaraz będzie koniec! – „Dziękuje państwu to już koniec…” – jegomość w czarnym odzieniu, w ułamku sekundy ucisza zamęt.

Wychodzimy wszyscy jakoś dziwnie spokojni, drzwi się zamykają. człowiek w ciemnym płaszczu zostaje w środku z kawą i teczką. Kurtyna opada.

Co się z nim stało?
Co prawda widziałem jego brata bliźniaka, jest kilka minut po zajęciach. Stoi na zewnątrz i pali fajkę, ale podobieństwa jakoś nie zauważam..

wtorek, 23 listopada 2010

Gdy spadałem w przepaść...

To cześć, ja spadam

Gdy spadałem w przepaść
paliłem fajkę
popijałem oranżandkę
i myślałem o kobiecie
lecąc 
rozłożyłem się wygodnie
głową w dół
a ręce rozpostarłem
jak ptak 
chciałem dobrze upaść
doniośle i z wyrazem

O Nike...

Każdy wiem, kim była Nike. W Weronie nie ma na pewno pomnika Nike, za to jest w Warszawie poświęcony pamięci "Bohaterów Warszawy 1939 - 1945". Nigdy nie widziałem tego pomnika, ale znam Nike z Łodzi. Nie wygląda jak pomnik nawet się rusza, chodzi do szkoły i ma koleżankę. Piszę o Nike, ponieważ lubi kino grozy, nie wiem czy także film "noir", ale Hitchooka na pewno podziwia. Interesują ją mroki ludzkiej duszy. Sama nie wygląda tak mrocznie i strasznie jak ksiądz pleban, jej facet Fizyk nawet nie słucha nawet Black Metalu. No, ale pozory mogą mylić, pamiętacie kobietę z "Psychozy" albo "Vertigo" - nie można dać się zwieść wyobraźni. Kobieta cię może pogrzebać no, ale ja Nike znam, więc nic mi nie grozi. Chyba... 

Dzień jak co dzień....

Dziś jest deszczowo, wróciłem ze szkoły. Było nudno, nic ciekawego się nie wydarzyło. Na początku wykład z symulakrum, jak co tydzień pani Gutenberg wlewała w nasze uszy i nozdrza swoje mroczne wizje świata przyszłości. Niektórzy nawet słuchali. Z lekkim poruszeniem i uśmiechem na ustach, chwytając wątek porywającego wykładu, porozumiewawczo stawiali swe tezy. Tak by nie zboczyć z toru, nie uronić ani kropelki ważnej wiedzy, niezbędnej do egzystencji w życiu. Cóż, bowiem wiedzieć trzeba o światach alternatywnych?

Potem była przerwa - wielka, mroczna przepaść dzieląca wykłady. Poszedłem kupić sobie czarną kawę, wsypałem do niej trzy łyżeczki białego cukru tak, by patrzeć jak w niej tonie i marnieje. Zapada się w gęstą toń espresso. Pani Radosna ze sklepiku mrugnęła do mnie, wtedy przeszedł mnie straszliwy dreszcz, uczucie bliskie stanowi, gdy konasz.

Pomiędzy stolikami tkwił pewien człowiek zakładam, że to Pustelnik (zwykle nic nie mówi, dużo czyta mrocznych opowieści) Myślę to mędrzec, sam boje się do niego odezwać. Nie jestem obyty w czarnej magii a uroków się boję. Poznałem tylko zaklęcia paladyna na czterdziestym poziomie, nie mam prawa przemawiać do rycerza śmierci.

Wykład z czarno-białego kina bardzo mnie zaciekawił, pani Drewniarska zalała nas mrokiem, po czym rzuciła na ekran straszne obrazy. Widziałem człowieka na wielkim pustym polu, było bezkresne a on sam z ziemniakiem w dłoni, wygłaszał wielkie słowa. Myślę sobie, co taki człowiek robi z broną na brudnej ziemi, nie kosztuje on nigdy życia. Nie był w słonecznej Arizonie, ani nie bawił się radośnie w barze Pod Trupkiem. Była też żółta długa wstęga zwisająca z żyrandola, lep ozdobiony ćwiekami czarnymi jak muchy. Zrobiłem się głodny, projekcja się zakończyła. 

Na początku nie było Chaosu

Na początku nie było Chaosu, cała przestrzeń tak naprawdę wlała się w bezmiar czarnej pustki. To czerń była na początku. Straszliwie jasne, wręcz niewyobrażalnie jasne światło przebiło nieprzenikniony spokój wiekuistej czerni. Stworzyła się wielka rana, ogromna rana, z której wypełza energia, czyli światło. W ułamku sekundy Wielka Czerń została rozdarta na kawałki, rozszarpana przez agresywny i krwiożerczy blask. Tak też powstała nasza Ziemia, urosła jak pryszcz na połaci mrocznej przestrzeni. Cała czerń skupiła się w czarnych dziurach, wielu zadaje sobie pytanie, czym są czarne dziury. To wielkie skupiska materii, które zbuntowały się przeciw światłu. Czarne słońca, skupione tak mocno, że światłość nie ma do nich dostępu, jest wciąż wciągana i niszczona. Czarne dziury znajdują się w środku galaktyk, panują nad nimi. Po drugiej stronie materii, znajduje się antymateria zwana też materią czarną. To, co widzimy to tylko ułamek wszechświata, nie widzimy, bowiem czerni, nie widzimy antymaterii.