piątek, 10 grudnia 2010

Pieśń XXX

Pełen on bólu pakutnik – na bogi !, 
uchroń go Nike od pustej trwogi…

... 
Tak na to rzecze bławutna Córa;
„nie szczędzę nikogo - ni syna,
ni matki, nawet samego Cezara Jula
Więc bacz na słowa i ukorz pokornie;
jeśli zaprawdę chcesz zemrzeć godnie”.
„Pani zaradna, Westalko szczęśliwa;
me życie tak marne w smutku upływa
Oszczędź dziadki choć, ja zgrzeszył;
tak wiele, szczęście me z domu speszył
One aniele, wstrzym Ty im wyroki;
a mnie za ześlij jak mówią proroki !”

„Dobra w tobie, za życia nie było wcale;
i prosisz o dziadki tak zuchwale !
Jeśliś jest prawy, Ja cofnę wyroki;
dzieci oszczędze, zwrócę swe kroki,
wrócisz w Dom swój, przebaczenie dam;
acz jeśliś ty zły i zadałeś mi kłam;
wtedy biada dla duszy twej będzie
sam na Ziemi cierpiał będziesz zawsze.
I wszędzie…”

To rzekła Nike i skrywając lice;
i czarnym kirem przysłoniła źrenice
Jak zjawa znikła, przepadła w topieli;
w mgławej rozpływając się bieli;       
Pątnik ochłonął – lecz czy przysiągł szczerze ?

Zwątpienie go zaszło, przy nocnej wieczerzy;
„cóż mi pociechy, ciało me w grobie już leży…”
Patrzy w siebie, oczyma wciąż bieży;
czy już zapomniał, czy już nie wierzy ?
Może to trunek zmącił mu w głowie;
sam już miał nie pić, cóż teraz powie ?
Tej co wróciła, z koszem u ręki;
pacholęciem kwilącym, czy przejrzał jej męki ?
Pnina ni słowa, do niego nie rzecze
czy zrobiła coś nie tak, modli się przecież ?
Co dzień prosi o wybawienie;
niewinna istota, dane będzie jej odkupienie ?

Syczy i burczy, żonę wciąż tyka;
Trunek złocisty w gardle połyka
Dziatki ukochał, żoną zaś wzgardził;
Ty więc sposobem, gniew Nike wzbudził.

„Kłam mi zadałeś wstrętny opilcu
los więc twój marny, przepadnij wężu !
Zabrała mu kufel jego zaczarowany;
Dała mu dwa ziarnka gorczycy;
„Zrób sobie z tego swe piwo”
- zaśmiała się, on został z niczym…”

Cierpi teraz katusze tak straszne;
skończyło się życie jego hulaszcze.


*utwór pisany fixometrem, z kunsztownym użyciem częstochowskich rymów

Brak komentarzy: