wtorek, 18 kwietnia 2017

Znikanie jest niemożliwe.

18 kwietnia na dworze piździ jak w kieleckim. Krzesło do komputera mi się zarwało, a ja mam gówniany nastrój. Po dwóch dniach świąt jestem opity i przeżarty. Czuje się zmęczony. Jutro wybieram się do "Comara". Wierzę w swoją wiekuistą przyszłość w IT - tak mocno jak Kuba w nią nie wierzy. Agnieszka mi choruje i powoli się stacza swoim zaparciem, który zaczyna graniczyć z głupotą. Jadę zaraz na Kaliski by kupić bilety na wyjazd majowy naszej ekipy. Spotkam się z Radkiem, który zaczyna mnie już wkurzać. Spotkałem swojego Charona, który pomoże mi się przeprawić przez rzekę spirytusu i dowiezie mnie do... Elizejskich Pól (przynajmniej tak obiecał). 

Brak komentarzy: